Stefa miała przyjemność uczestniczyć w niezwykłym dla crafterek wydarzeniu w Londynie, z którego relacją chciała się z Wami podzielić:
Cztery piękne dni na craftshow w Londynie – mam to szczęście:) Tu
należą się podziękowania dwóm osobom – mężowi Mlekowi za zadbanie o
bilety oraz Dominice za użyczenie “kawałka podłogi”:) Wielkie
dzięki!!!!!!
Kilka dni oglądania, podziwiania, brania udziału w pokazach,
warsztatach. Spotykanie ludzi, których widziało się w gazetach, czy
wykonywało się ich projekty. Rozmowa choć przez chwilę z Margaret
Sherryl
i Emily Peacock - sama przyjemność
Na Stitch&Craft byłam od godziny 10 do końca i zdjęcia robiłam
kiedy wiele osób nie było, aby ująć jak najwięcej. Nie sugerujcie się
małą ilością osób nazdjęciach- kolejka do drzwi chyba wszystko wyjaśni:)
Niektóre zdjęcia robiłam z myślą o niektórych osobach:) Elen, Jola –
obrazy krzyżykowe (szczególnie dla Elen zdjęcie z Margaret:)), Beata i
Ula – wełniany zakątek, Gosia – haft needlepoint itp., Daniela –
wszystko co z kotami:)
W trakcie imprezy odważyłam się pójść do kącika z robieniem na
drutach i stwierdziłam, że czas powtórzyć to co dawno temu się uczyłam.
Zawsze się myliłam z prawy, lewy – które już zrobiłam i miałam swoja
metodę na robienie pierwszych oczek. Dlatego też robiła proste szaliki i
może jeden prosty sweter:))) Szydełkowanie jakoś jest mi bliższe, ale
chyba się to zmieni:)) Anglicy inaczej robią na drutach -trochę
skomplikowanie, przerzucają nitkę w tę i z powrotem. Nitkę trzymają w
prawej ręce. Ale łatwiej robią pierwsze oczka – wygląda to jak na
szydełku:) i … to ważne dla mnie:) Ułatwia rozeznanie czy zrobiło się
prawe oczko czy lewe. U nich
prawe oczko to - knit
lewe oczko – purl (czytane jak pearl /perl/)
i jak się robi lewe oczko (purl) to widać jakby brzeg, zaokrąglenie
koralika – moje tłumaczenie:) Dzięki temu zawsze będę się orientowała,
które oczko teraz zrobiłam:)))
Tak też zrobiłam część ochraniacza na kubek pod okiem Jenny:) Nie
zdążyłam całości, ale podarowano mi resztę wełny i druty, abym mogła
skończyć w domu. Bardzo miłe z ich strony.
W trakcie show mogłam podziwiać wystawę quiltingu. Piękne, czasochłonne, aż by się chciało którąś ściągnąć i przykryć:)
Wzięłam udział w szyciu patchworku dla królowej Elżbiety z okazji jej
diamentowej rocznicy. Każdy mógł wziąć udział i zeszyć jeden blok, na
którym się musiał podpisać – tak też zrobiłam:)
Była też wystawa wioski wykonanej na drutach – małe zbiorowe dzieło wykonane przez różne osoby z całej Anglii:)
Kolejna ostatnia wystawa – przeurocza!!!!! Dziergane Koty i psy.
Ten rok na Craft&Stitch był bogaty w tkaniny, wełny i jak zawsze
haft. Mniej było scrapbookingu w stosunku do poprzedniego roku.
Nawet sobie nie wyobrażacie jak mnie ciągnęło do tkanin i chciało się
ich więcej:) Oczywiście kupiłam tkaniny w krowy:) i w loterii wygrałam
kawałek, który będzie częścią patchworku. Kupiłam krzywik do konstrukcji
odzieży i grube szydełka oraz druty itd…. Wiele tego:)
Więcej zdjęć, które mam nadzieję pokarzą więcej z tego co się działo-
2 komentarze:
Świetna relacja :)
a to miasteczko szydełkowe czy zrobione na drutach i psiaki, koty rewelacja!
Cudowne przeżyczie, dzięki za relację. Ale ja to bym chyba oszalała widząc tyle rózności, z których wszystkie kusza i nęcą.
Prześlij komentarz