Witam serdecznie w słoneczny sierpniowy dzień :) U Was też tak ciepło?
Nadeszła pora na mój post hafciarski. Dziś chciałabym się z Wami podzielić moim sposobem na przechowywanie muliny :)
Znam trzy takie sposoby (nie licząc oczywiście wrzucenia muliny byle jak do czegokolwiek i totalnego bałaganu) - dwa z nich wypróbowałam, pozostałam przy - moim zdaniem - najlepszym. Dlaczego - wyjaśnię później...
Moim sposobem na przechowywanie mulin są bobinki :)
Słowo "bobina" pochodzi z poligrafii i oznacza zwój zwinęty w rolę, na który nawija się papier [źródło]. Bobinka w hafciarstwie to mały kawałek kartonu lub plastiku, na który nawijamy mulinę.
Przykładowe bobinki:
źródło zdjęcia |
Stosuję typowe bobinki plastikowe lub kartonowe o standardowych wymiarach (dostępnych w sprzedaży), które mieszczą się do pudełek.
Tu słów kilka o przechowywaniu bobinek - można stosować firmowe pudełka (jestem w posiadaniu czterech takich z firmy DMC), można także skorzystać z tańszej opcji i "upolować" w marketach (budowlanych - ale nie tylko) pojemniki plastikowe, które też się do tego doskonale nadają.
Pudełka można pozostawić w stanie "surowym", możne też je ozdobić - ja wykorzystałam w tym celu jeden ze swoich haftów.
Swoje zbiory mulin trzymam właśnie w takich dwóch rodzjach pojemników. Duże służą mi do przechowywania mulin, z któych aktualnie nie korzystam. W małych mam posegregowane te do bieżących projektów (mam ich zwykle kilka jednocześnie).
I tu dochodzimy do wyjaśnienia, dlaczego właśnie bobinki są dla mnie najlepszym sposobem przechowywania - w pudełkach można je bowiem poukładać równiutko, wg numeracji. Każda bobinka jest opisana (nazwą firmy i numerem koloru muliny) i panuje w nich porządek.
Innym sposobem stosowanym przez hafciarki są plastikowe szpatułki chowane w specjalne koszulki i zamykane w segregatorze. Stosowałam ten sposób przez jakiś czas i już nigdy do niego nie wrócę. Koszulki sklejają się, mulinę na szpatułce wyciąga się niezbyt komfortowo, papierek z numerem, na który niby jest na tej szpatułce miejsce, zsuwa się i gubi... Jestem z tego sposobu bardzo niezadowolona i nikomu go nie polecam.
źródło zdjęcia |
źródło zdjęcia |
Dlatego polecam bobinki :)
Warto tutaj wspomnieć, że mogą one pełnić taże funkcję ozdobną - mieć bardzo ciekawą formę. Służą nie tylko do nawijania mulin, ale także wstążek... Tutaj kilka przykładów takiego zastosowania:
źródło zdjęcia |
źródło zdjęcia |
źródło zdjęcia |
źródło zdjęcia |
Na koniec wspomnę jeszcze o jednej rzeczy. Przy bobinkach sklepy hafciarskie proponują zwykle zakup nawijarki. Skusiłam się na taką i zdecydowanie nie polecam. Być może mało wprawnym w nawijaniu osobom przyda się ona, ja jednak zadowolona nie jestem. Zdecydowanie szybciej i sprawniej nawijam mulinę na bobinki bez takich narzędzi (z ciekawości zrobiłam nawet eksperyment i zmierzyłam czas nawijania).
źródło zdjęcia |
Mój dzisiejszy post miał wyjątkowo subiektywny charakter, starałam się jednak przedstawić to, co sama przetestowałam i z czego jestem zadowolona. Oczywiście każdy może stosować ten sposób, który dla niego jest najwygodniejszy :)
Aniu, podziwiam przede wszystkim twoją kolekcję mulin. Teraz już wiem dlaczego Twoje hafty są takie piękne.A sposób ich przechowywania i porządek mnie wręcz zachwycił.
OdpowiedzUsuńAniu wspaniały i bardzo przydatny tekst.
OdpowiedzUsuńU mnie też królują bobinki i myślę, że jest to najlepszy sposób na przechowywanie mulinek. Ponumerowane, poukładane w pudełeczkach są uporządkowane i łatwe do odnalezienia :)
Pozdrawiam Alina
Jak to mówi przysłowie: "Potrzeba matką wynalazków" :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam ogromnie za miłe słowa :)
OdpowiedzUsuńJa tez stosuje bobinki. I nie wyobrażam sobie innego sposobu :)
OdpowiedzUsuńOd dawna mierzę się do takiego przechowywania, ale nadal zastanawiam się, co z muliną rozdzieloną do haftu?
OdpowiedzUsuńCzy te podwójne nitki też nawijasz na bobinki? A może masz na to inny sposób?
Tak, też je nawijam. Ale z reuły resztki wyrzucam :)
OdpowiedzUsuńExtra kolekcja mulin :-) Ja rowniez przechowuje muliny na bobinkach i jestem tez bardzo zadowolona z tego sposobu :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Też stosowałam kiedys szpatułki...zrezygnowałam, bo segregator zajmował dużo miejsca a szukanie danego pasma zabierało sporo czasu :-/ Bobinki to jest to co było strzalem w 10 :-) Rwelacja! Wszystko widać jak na dłoni i można bezpiecznie schować swoje cenne zbiory ;-) Moim zdaniem posegregowana miliona to ułatwienie sobie pracy i pewność że mulina będzie zawsze w dobrej formie.
OdpowiedzUsuńŚwietny post Aniu!
Również kiedyś opisałm swój sposób przechowywania mulin na blogu,który jest prawie taki sam,tzn.wszystkie muliny na bobinkach plastkowych w pudełkach DMC,a dla każdego projektu osobne pudełko,które opisałam grafiką ;)Sposób bardzo się sprawdza.Z wcześniejszego - segregator,nie byłam zadowolona.Wspólne projekty widzę... ;)
OdpowiedzUsuńAniu bardzo dobrze opisane. ja również z tych co uwielbiają bobinki :)
OdpowiedzUsuńAniu bardzo dobrze opisane. ja również z tych co uwielbiają bobinki :)
OdpowiedzUsuńI ja uwielbiam bobinki, ale nie trzymam ich w pudełkach, tylko w woreczkach strunowych. Do woreczka woreczka z numerem muliny wkładam bobinkę z muliną i ewentualnie jej zapas). Wszystko trzymam na metalowych kółkach poukładane wg kolejności.
OdpowiedzUsuńJa właśnie jestem zwolenniczką twojego pierwszego sposobu :) Nie mam na razie aż tak okazałych zbiorów jak twoje :P ale pomału się zbiera ;)
OdpowiedzUsuńAniu, wyczerpujący temat post! Ja też mam bobinki, ale w tekturowych pudełkach, dlatego na każdym pudełku mam naklejoną kartkę z wzornikiem i zaznaczam na niej, od którego do którego nr są w danym pudełku muliny.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim podziwiam kolekcję - zawrót głowy :)
OdpowiedzUsuńI porządek też podziwiam :) Muliny nie mam, ale idę sobie ponawijać chociaż wstążeczki:)
A koniki przesłodkie.
U mnie jest dokładnie tak, jak u Ciebie :) Niech żyją bobinki i pudełka :)
OdpowiedzUsuńA ja od kilku, a w zasadzie kilkunastu lat trzymam muliny w kopertach, na kopertach mam zapisane numery.Mulin mam całkiem sporo,a mimo to mieszczą się w jednym pudełku po butach. Oczywiście nie jest to tak widowiskowe i estetyczne jak bobinki w przeźroczystych pudełkach - może kiedyś też tak zacznę przechowywać.
OdpowiedzUsuń