Dzień dobry wszystkim :) i zapraszam na kolejne inspiracje z cyklu
Rozglądając się za nastrojowym oświetleniem na świąteczny stół, postanowiłam, że tym razem będzie to lampion ze słoika po kawie. Po pierwsze, to zawsze miło wykorzystać powtórnie jakąś zbędną rzecz, po drugie, jest on dużo bezpieczniejszy niż świece, co na zatłoczonym potrawami i dekoracjami świątecznym stole jest nie bez znaczenia.
Słoik pozbawiłam resztek etykiet, trochę posługując się opalarką, a trochę zmywaczem do paznokci, a potem malowałam gąbką. Użyłam dwóch farb "efekt szronu" Najpierw biała, potem perłowa.
Wybrałam dekorację do środka - tekturowego reniferka. Pomalowałam go na czarno i używając dziwnych sztuczek :) wkleiłam do sodka słoika. Tutaj okazało się, ze mój słoik ma wady i zalety - płaska ścianka bardzo ułatwiła klejenie, ale wąska szyjka znacząco utrudniła manewry :)
Użyłam jeszcze złotej farby, do podmalowania górnej części słoika, oraz zabarwionej fluidem pasty piaskowej do nadania odrobiny struktury dołowi.
Na koniec jeszcze kilka gałązek z koralikami, a do środka elektryczny tealigt - to on gwarantuje mi bezpieczeństwo całej konstrukcji.
Prawdziwe oblicze lampion ukazuje, gdy się ściemni, a o to w grudniu nie trudno :), więc będzie mnóstwo okazji do wykorzystania jego uroku.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za uwagę,
Ola Wu
Super wyszedł :D w pierwszej chwili tak się przeraziłam losem tego renifera w środku :) ale skoro tealight elektryczny to spoko :D
OdpowiedzUsuńNie nie, żadne zwierzątko nie ucierpiało w trakcie tej realizacji :)
OdpowiedzUsuńLampion wyszedł magicznie czarujacy
OdpowiedzUsuńŁooo jaki śliczny! :))
OdpowiedzUsuń