Strony

25 lipca 2019

Moja przygoda z rysunkiem i myślografią


Witajcie.
Mój dzisiejszy wpis nie będzie miał dużo wspólnego z tym, czym zajmuję się na co dzień i co dotąd widzieliście na naszym blogu. W sumie to może źle się wyraziłam - bo na co dzień uczę plastyki i tak na prawdę myślografia jest z nią powiązana. Trzeba rysować obrazy, a obrazy to nic innego jak plastyka. Dlaczego pasjonuje mnie tak bardzo myślografia? Od roku obserwuję jedną z grup na faceeboku. Szybko spostrzegłam, że za pomocą rysunku możemy przedstawić wszystko - emocje, potrzeby, a także poszczególne litery czy całe słowa. Dzięki rysunkowi możemy tworzyć notatki, które pomogą nam w nauce. Nie musimy uczyć się na pamięć. Możemy to robić z głową i przyjemnością. Rysując możemy się relaksować, rozwijać manualnie, a także ćwiczyć motorykę małą. Rysując rozwijamy też spostrzegawczość, a także wyobraźnię. Jak więc sami widzicie jest wiele plusów tego przedsięwzięcia. W tym roku podjęłam wyzwanie i postanowiłam pobawić się rysunkiem z innymi. Wychodzi mi to raz lepiej, raz gorzej, ale zawsze kiedy kończę dany obrazek towarzyszy mi satysfakcja. Nie powiedziałam jeszcze na czym polega zabawa? Otóż każdą literę w danym wyrazie należy zamienić na dowolny rysunek, ikonę.
W pewnym momencie pomyślałam, że do moich notatek można tworzyć bajki. A, że szybciej działam niż myślę, takie dwie bajki już napisałam. Dzisiaj chciałabym podzielić się jedną z nich. Nie jest to nic perfekcyjnego więc proszę o wyrozumiałość :)


W szaliku wydzierganym przez mamę Jeżyk Franek zawsze czuje się bezpiecznie, dlatego nigdy się z nim nie rozstaje. Towarzyszy mu on niemal wszędzie. Owinąwszy szczelnie szyję pomarańczowym boa Franek mógł ruszyć w dalszą przygodę. Niestety szybko okazało się, że jazda rowerem w górach wcale nie jest taka prosta. Malutki choć niezłomny Jeżyk bardzo szybko się zmęczył. Nie pomogła wizja czekających go przygód oraz niebezpieczeństw. Jeżyk musiał pozostawić rower. Swoją przygodę postanowił kontynuować pieszo. W taki oto sposób planowana wycieczka rowerowa przeistoczyła się w WĘDRÓWKĘ górską. Pokonując kolejne kilometry Franek bardzo zgłodniał. Na szczęście nieopodal szlaku, którym wędrował znajdowała się polana z miejscem na biwak. Jeżyk sprawnie rozpalił ognisko i zjadł ogromny kawałek sera. Pamiętacie bowiem, że nasz Franek wbrew jakimkolwiek prawom natury uwielbia ser i to taki, który ma jak najwięcej dziur. Franek przykłada taki kawałek sera do oczu i udaje, że patrzy przez lornetkę. Po posiłku, który trwał wcale nie krótko chcąc się trochę rozerwać Jeży wyjął wędkę z myślą o wędkowaniu. Panujący jednak upał tak mu się dał we znaki, że tak szybko jak pojawiła się myśl o wędkowaniu równie szybko ulotniła się ona na widok stojącej nieopodal armatki wodnej. Franek wskoczył na armatkę, zwinął się w kłębek i wraz z wyrzucanym z niej strumieniem wody poszybował do znajdującego się nieopodal stawu porośniętego trawą i wysokimi choinkami. Wiemy jednak, że wędrówka naszego Jeżyka nie byłaby wcale taka ekscytująca, gdyby nie czyhające nań przygody. Tym razem również nie obyło się bez nich. Franek wskakując z wielkim pluskiem do jeziora nie pomyślał bowiem, że swoim głośnym pluśnięciem może zbudzić zwierzęta, które tam mieszkają. Nagle zza zarośli wyłoniła się wielka paszcza krokodyla. Jak myślicie? Jak na to zareagował Franek?! Franek niewiele myśląc wskoczył na krokodyla wbijając w jego nos jak najwięcej igieł. Krokodyl zawył z bólu i tak szybko jak się pojawił, jeszcze szybciej odpłynął. Przygody dzisiejszego dnia bardzo zmęczyły Jeżyka. Tak bardzo, że postanowił się zdrzemnąć. Rozbił więc szybko namiot i zasnął głębokim snem. Tym razem nie bał się nocy i czających się gdzieś w ciemnościach potworów.

Mam nadzieję, że lektura była w miarę ciekawa :)
Pozdrawiam serdecznie
MargoLa

2 komentarze: