Witajcie!
Co jakiś czas przychodzą takie momenty, ze nie mogę się oprzeć potrzebie utrwalania rożnych chwil swego życia w formie miniaturowych kart ATC. Co jakiś czas podrzucam Wam swoje karty z nadzieją, ze kogoś „zaczaruje” ta mała forma i będzie chciał też takie karty tworzyć.
Tym razem wyjechałam na urlop daleko , może tylko na druga stronę Bałtyku.
Pozbawiona WSZYSTKICH „przydasi”, miałam do dyspozycji tylko nożyczki, klej i czasopisma oraz reklamówki ze sklepów. I co?
Okazuje się, ze jak się pojawia potrzeba tworzenia, to brak materiałów scrapowych nie jest przeszkodą!!!
Powstała cała historia :
Przyjazd… wiadomo, charakterystyczne domeczki na bordowo malowane i flaga obecna na każdej działce, przy domach i letnich tzw. „landach”. W ten sposób wykleiłam pierwsze karty pod tytułem „No i cóż że ze Szwecji”.
Potem był katalog firmy wysyłkowej dla tych, co kochają szycie, robienie na drutach, szydełkowanie… I z tegoż katalogu powstała seria „Tańcowała igła z nitką”
Kiedy już myślałam, że nie uda się znaleźć wystarczająco zminimalizowanych motywów, wpadł mi w ręce katalog firmy odzieżowej i katalog ogrodniczy… Z tego wyszły 4 karty pt. „Kobietą być”
W tym temacie dotarłam do stron reklamujących bieliznę, więc „urodziła się seria dwóch kart
„Kobiecość niejedno ma imię”
I wreszcie wymyśliłam jeszcze 2 karty z reklamy butów turystycznych z dodatkiem wędrujących ludzi. Jaki byście im nadali tytuł???
Myślę, ze jak na krótki urlop i brak „pomocy naukowych”, to i tak udało mi się ten czas jakoś wypełnić.
Następnym razem pokaże jeszcze, że druga formą rejestrowania wakacyjnego lipca, było wyklejanie „Calineczek”… ale na ten temat już w innym poście.
Pomóżcie nazwać te karty z butami :)
Pozdrawiam
Zuzanna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz